Kim jest Ron Paul? - Rewolucyjny kandydat
Spis treści |
---|
Kim jest Ron Paul? |
Biogram |
Rewolucyjny kandydat |
Ron Paul i Przyszłość |
Dr Bajka |
Wyznanie wiary |
Autorem poniższego tekstu jest prof. Thomas E. Woods. Tekst pochodzi z książki W obronie zdrowego rozsądku (Arwil, Warszawa 2007).
Rewolucyjny kandydat
Nikt już chyba nie wie, co zrobić z republikańskim kandydatem na prezydenta, Ronem Paulem. Konsekwentnie odmawia stosowania się do przyjętych w pewnych środowiskach reguł, jest głównym orędownikiem wolnego rynku w Kongresie, a przy tym zdecydowanym przeciwnikiem prowadzonej obecnie wojny. Niech nie dziwi nas zanadto fakt, iż możliwe jest jednoczesne wyznawanie takich poglądów przez klasycznego liberała; raczej niech skłoni nas to do smutnej refleksji, jaki stopień przewrotności osiągnął nasz system polityczny.
W przeciwieństwie do Dennisa Kucinicha, Paul jest zatem jedynym głoszącym autentycznie antywojenne poglądy kandydatem. Otrzymał tak wielką ilość nagród od Narodowego Związku Podatników, że pewnie nie może ich się już doliczyć. Został również ogłoszony przez CNET Networks najlepszym (spośród 435) kongresmanem obecnym w internecie. Myślę, że nie ma obecnie w Kongresie bardziej wiarygodnego libertarianina. Jego konduicie nie można nic zarzucić: rozmaici lobbyści szerokim łukiem omijają jego biuro. Wiedzą bowiem, że jeśli zaproponują coś, co nie mieści się w przewidzianych przez Konstytucję kompetencjach rządu federalnego, nie ma szans, żeby Ron Paul udzielił takiemu projektowi swojego poparcia.
W swojej najnowszej książce, zatytułowanej Zagraniczna Polityka Wolności, Ron Paul wzywa do odrzucenia stosowanego obecnie modelu interwencjonistycznego oraz powrotu do polityki opartej na pokoju i nieskrępowanej wymianie handlowej. Mimo iż coraz większa liczba Amerykanów wyraża pod adresem rządu życzenie, by ten zajął się sprawami wewnętrznymi i ograniczył międzynarodową aktywność polegającą głównie na prowadzeniu kampanii, które nie mają szans powodzenia ? warto przy okazji przypomnieć, że Joseph Stiglitz i Linda Bilmes, pracownicy uniwersytetów Columbia i Harvard, którzy oszacowali długoterminowe koszty wojny w Iraku na 2 biliony dolarów, obecnie przyznają, że kwota okazała się zdecydowanie zaniżona ? żaden, oprócz Paula polityk, nie ośmiela się o tym nawet wspomnieć, nie mówiąc o napisaniu na ten temat książki. Mamy zatem w końcu wybór, w przeciwieństwie do poprzednich elekcji, kiedy to ? jak określiła to Phyllis Schlafly ? zamiast różnorodności poglądów słyszeliśmy głównie echo.
Doktor Ron Paul, ginekolog, który przyjął ponad 4000 porodów, jawnie zaprzecza utartemu i powszechnemu poglądowi, podzielanemu także przez część prawicowych polityków i mediów, jakoby Amerykanie dzielili się na ?liberałów?, będących przeciwko wojnie w Iraku oraz ?konserwatystów?, którzy ją popierają (jak zresztą już przy innej okazji udowodniłem, owi ?liberałowie? nie mogą się, patrząc choćby na dzieje minionego stulecia, zanadto chlubić konsekwencją w przyjmowaniu tej postawy, zauważmy też, że uchodzące za ?liberalne? media takie jak ?Washington Post?, ?New York Times? czy największe kanały informacyjne, zdecydowanie wspierały wojnę w Iraku). Fakt, iż człowiek taki jak Ron Paul zdecydował się na wysunięcie swojej kandydatury, powinien uświadomić ludziom, że możliwość dokonania wyboru między ideologiami nie jest ograniczona do osób i programów Ala Frankena i Rusha Limbaugha. Można być bowiem przeciwko wojnie, nie będąc od razu lewicowcem. Dochodzi nawet do tego, że sami przedstawiciele lewicy z uwagą wsłuchują się w słowa Rona Paula, przyznając przynajmniej, że nie jest on zwyczajnym politykiem. Autor artykułu w ?The Nation? napisał: ?ten wymachujący Konstytucją jak mieczem kandydat, który głosował przeciwko upoważnieniu Busha do najechania i okupowania Iraku i od czterech lat konsekwentnie wzywa do przerwania wojny, z pewnością uczyniłby posiedzenia komitetu Republikanów możliwymi do oglądania, a niewykluczone, że wywołałby niemały aplauz?. Inny dziennikarz, pisujący dla ?Keene Free Press?, choć przyznaje, iż zazwyczaj nie poświęca zbyt wiele uwagi temu, co dzieje się w obozie Republikańskim, to był ?mile zaskoczony? jednym z przemówień, jakie Paul wygłosił w New Hampshire. ?Zarówno jego przemówienia, jak i sam fakt kandydowania, to zupełnie nowa jakość. Sprawia wrażenie autentycznego. Nie ma w sobie nic z typowego polityka. Argumentuje sensownie, a jego sposób bycia jest w naturalny sposób ciepły?.
Ze swej strony żywię nadzieję, iż Ron Paul zdecyduje się wstąpić w wyborcze szranki, bowiem na tle pozostałych potencjalnych kandydatów jest prawdziwym championem. Ameryka znajduje się obecnie na rozdrożu. Nasze wolności są regularnie deptane. Konstytucja, i inne gwarancje naszych praw, ledwo powłóczą nogami. Reputacja Narodu została na forum międzynarodowym poważnie nadszarpnięta przez ciągnącą się na przestrzeni całych dekad prowokacyjną politykę zagraniczną. Paul jest jak dotąd jedynym człowiekiem, który wydaje się być zainteresowanym odwróceniem tego trendu. Stąd, jeśli tylko będzie taka możliwość, może on liczyć na mój głos.
Z pewnością opowiadający się przeciwko wojnie i podnoszący kwestie, o których inni wolą milczeć Republikanin, nie jest kimś, kto mógłby zachwycić naszych neokonserwatystów. Nie tak dawno, związana z tym ruchem Pajamas Media opublikowała wyniki sondażu, w którym Ron Paul zdecydowanie wygrywał. Ponieważ nie był to, w oczywisty sposób, wynik satysfakcjonujący, zdecydowano się po prostu na usunięcie go z serwisu i odczekanie, aż preferencje wyborców staną się bardziej słuszne. Co więcej, chcąc się jakoś usprawiedliwić, Pajamas Media stwierdziły, że będą uwzględniać jedynie tych kandydatów, którzy w ogólnokrajowych sondażach przekroczą jeden procent poparcia. Gdy Ron Paul zaczął to kryterium spełniać, i tak nie został w kolejnych badaniach ujęty, choć znalazło się tam miejsce dla takich osób jak Tommy Thompson, który cieszy się poparciem wynoszącym okrągłe zero, jako że nie zamierza w ogóle kandydować. Natomiast. to, iż udało się Paulowi dostać do Fox News Channel, zawdzięcza on setkom listów i zapytań od widzów, którzy nie mogli wyjść z podziwu, dlaczego stacja chcąca uchodzić za ?rzetelną i bezstronną? całkowicie przemilcza fakt istnienia tego kandydata. Taka była zatem przyczyna (krótkiego zresztą) pojawienia się Rona Paula w programie na żywo zatytułowanym ?Ponieważ o to prosicie?, w którym doboru tematów dokonuje się na podstawie życzeń telewidzów. Oprócz powyższych przypadków, Paul miał jeszcze inne wystąpienia w rozmaitych mediach, takich jak C-SPAN czy Lou Dobbs, zarówno przed, jak i po ogłoszeniu decyzji o zamiarze ubiegania się o prezydenturę. Niestety, przyjęta wobec niego strategia, polega na ignorowaniu jego osoby tak długo, jak tylko się da. Oczywiście na dłuższą metę nie da się jej stosować, jako że nie można całkowicie pominąć milczeniem choćby ogromnego poparcia, jakim dr Paul cieszy się w Internecie. Ludzie zaczynają się nim autentycznie interesować, zwłaszcza po tym, jak wziął 3 maja br. udział w telewizyjnej debacie partii Republikańskiej. Mogli wtedy zobaczyć z jednej strony zgraję potulnych przedstawicieli tzw. establishmentu, pokornie dukających napisane dla nich przez dyżurnych pismaków przemówienia pozbawione treści, i Rona Paula z drugiej, który w przeciwieństwie do swoich oponentów nie tylko jest na tyle inteligentny, by samemu przygotować własne wystąpienie, ale jeszcze porusza w nim kwestie, które pozostali woleli przemilczeć. Gdy rozmowa schodzi na temat podatków, wojny, czy stosowania Konstytucji, jest on w stanie przegadać każdego. Ponieważ Republikanie stoją w obliczu konieczności odbycia najważniejszej debaty programowej od wielu lat, można się spodziewać, że Ron Paul nie zostawi na nich suchej nitki. Myślę, że dopiero to uczyni go w końcu zauważalnym.
Pomyślmy chwilę, jak mało interesujące będą najbliższe wybory, jeśli nie wystąpi w nich Paul. Znów stanie przed nami szereg mówiących jednym głosem klonów, z których żaden nie odważy się po ewentualnym wyborze na dokonanie w Waszyngtonie choćby kosmetycznych zmian. W końcu, na litość boską, zarówno Hillary Clinton, jak i Rudy Giuliani mogliby przestać udawać zaciekłych konkurentów i startować ramię w ramię. Zresztą doskonale widać, że tak naprawdę są członkami tej samej drużyny: oboje atakują Paula zdecydowanie bardziej, niż innych swoich kontrkandydatów. Jest to dla niego, nawiasem mówiąc, jeszcze jedna rekomendacja.
Często porównuję obecny stan dyskursu publicznego w Ameryce do gry polegającej na wyciąganiu trzech z pięciu kart, z których każda okazuje się całkowicie przypadkowa. Podobnie i nam ogranicza się prawo do dyskusji, dając możliwość opowiedzenia się za stawką podatku wynoszącą 35 albo 38,1 procent, czy też pozwalając wybrać między atakiem na państwo A albo państwo B. Jeśli zaczniesz utyskiwać, że tego typu pytania są po prostu niepoważne, jako że z góry narzucają odpowiedzi, oznacza to, że nie dostosowałeś się do reguł obowiązujących we wspomnianej grze, i w konsekwencji nie licz, że zostaniesz kiedykolwiek ponownie do mediów zaproszony.
Ron Paul ma jedyną w swoim rodzaju okazję, by w końcu ową grę przerwać.
Książki Thomasa E. Woodsa można nabyć w internetowej księgarni Multibook.pl .